Ćwiczyć nawet jak boli czy jednak odpuścić?
Parę dni temu wdałam się w dyskusję o byciu „fit”. Podobno taka moda teraz obowiązuje. Bycie FIT.
I jak to z każdą modą bywa –jak coś jest na fali, to wszyscy chcą to mieć. Wystarczy, że jeden czy drugi celebryta w mediach pokaże się np. w pstrokatych spodniach, wspomni o jedzeniu rogalika z musztardą itd. I już robi się z tego „modowe branie”.
Z byciem „fit” jest dokładnie tak samo, a w sumie to najbardziej z bieganiem. Cała masa ludzi biega, u mnie na osiedlu to jakaś plaga wręcz. Nie ważne czy dają radę, czy komuś służy lub nie do końca. Biegać trzeba i już. Nie biegasz, znaczy nie dbasz o siebie, nie jesteś w trendzie, wypadasz z towarzystwa. No serio, serio….
W ogóle w ostatnim czasie wszelkie ćwiczenia fizyczne są na fali- wspomniane bieganie, siłownia, rower, morsowanie i fitness – dla psów oczywiście też. Nawet obowiązkowo od małego szczyla.
To już wręcz styl życia, nieodłączny element planu dnia.
Ludzie ćwiczą, bo to modne a nie dlatego, że zdrowe. Ćwiczą, bo taki trend, a nie dlatego, że boli.
A jak ćwiczymy wbrew sobie, to narasta frustracja, zaczynają się wymówki lub robienie ćwiczeń na siłę, bo tak wypada. A przecież ważne jest dobre samopoczucie i radość z takich amatorskich treningów.
Ruch jest wskazany każdemu, zwłaszcza jak bolą mięśnie, ważne aby odbywał się regularnie. Dlatego trzeba wybrać taką aktywność fizyczną, która nam pasuje a nie jest akurat w modzie. Jeśli dane ćwiczenia sprawiają nam „fun”, to chętnie bierzemy w tym udział i robimy to regularnie, bez ociągania a tym samym osiągamy efekty.
Pozytywne strony takich chcianych ćwiczeń to aktywizacja całego ciała, wzmocnienie mięśni, więzadeł i kości, poprawa sylwetki. Jak do tego dołożymy lepsze krążenie i dotlenienie organizmu, lepszy sen, więcej sił witalnych i szeroki uśmiech, to mamy sukces.
Jak taki sukces osiągnąć?
Najlepszy jest regularny ruch, który ma nie tylko pomóc zrzucić nadmiarowe kilogramy, ale przede wszystkim ma zapobiegać kontuzjom czy bólowi. Bardzo często wymówką do podjęcia nawet prostych i regularnych ćwiczeń jest właśnie ból. A ten nie bierze się ot tak, z niczego. Odczuwanie bólu u każdego osobnika jest inne, ale bierze się głównie z nieprawidłowo pracujących, spiętych nadmiernie mięśni.
Jeśli w trakcie wykonywania ruchu używane jest tylko 20-30% możliwego zakresu ruchomości stawów, to reszta mięśni zamiera, sztywnieje i zwyczajnie zaczyna coraz bardziej boleć. Odczucia bólowe są coraz silniejsze, więc coraz mniej się ruszamy i tworzy się błędne koło.
Co zatem robić?
Wyjściem jest rozluźnienie spiętych mięśni przez odpowiednie techniki masażu i pobudzenie ich do pracy. Trzeba to robić powoli i systematycznie, zwiększając stopniowo zakresy ruchu w stawach. Należy dobierać różne ćwiczenia, zmieniać je, tworzyć kolejne stopnie trudności, a tym samym aktywizować następne, głębsze partie mięśniowe.
I tu pojawia się – systematyczność
Wiele osób uważa, że parę wizyt w gabinecie załatwia temat, organizm zostaje naprawiony i wszystko wraca do normy. O zgrozo, w domu też nie chcą kontynuować zaleconych ćwiczeń.
Kiedy po tych kilku spotkaniach nie widać od razu spektakularnej poprawy, rezygnują i się poddają.
Dla osiągnięcia zamierzonego rezultatu, czyli sprawnych stawów i mocnych mięśni, niezbędne są regularne ćwiczenia. Ruch musi być dobrany do początkowych możliwości organizmu i stopniowo zwiększany.
Nikt nie został od razu sportowcem po wstaniu z kanapy. Zatem do dzieła- ruszamy się, przynajmniej na spacer.